Szybki kurs

Wtorek, 20 września 2011 · Komentarze(0)
Rano do WSG obładowany niczym wielbłąd podjechałem metrem. Rowerowo z tego były mniej więcej 2 km. Powrót już normalnie, przez Mokotów i Ursynów.

Groziło deszczem, rano nawet jakaś lekka mżawka się pojawiła, ale pogoda sprzyjała. Dość ciepło, lekki wiatr - nie ma co narzekać tylko liczyć, by taka pogoda utrzymała się jak najdłużej. Choćby i do końca października.

światła, ku...

Poniedziałek, 19 września 2011 · Komentarze(2)
Po powrocie, naładowany dobrą energią i korzystając z pogody zafundowałem sobie godzinną przejażdżkę po okolicy. Trochę wertepów i bezdroży (po ciemaku, bardzo inteligentnie), reszta normalnie.

Wszystko byłoby zajebiście, gdyby nie pieprzone batmany. W najróżniejszym wieku, młodzi, starzy, na dobrych rowerach i na kompletnych złomach. Jak trzeba mieć nie po kolei pod kopułą, by nie mieć choćby jednego cholernego światełka.

Inna sprawa, to mistrzowie, mający z przodu małą czerwoną migającą diodę. Też pokaz inteligencji.

Dobra, dosyć marudzenia. Pozdrawiam wszystkich nie-czytających tego bloga i życzę dobrej nocy.

Z rowerowym pozdrowieniem.

ps. I tak tego całego pieprzonego wpisu nikt nie przeczyta, czyż nie? Trochę to przejebane, tak se pisać i pisać, w sumie nie wiadomo po co. LoL. Tak mnie jakoś dopadło na wieczór ;)

Policaje...

Środa, 14 września 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto, Nocna jazda
A jednak jeszcze raz udało się przejechać w tym tygodniu, choć wątpiłem. Miałem do załatwienia kilka spraw i rower wydawał się najlepszym środkiem lokomocji ;)

Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że jak idiota przejechałem przez przejście dla pieszych wprost w ramiona pana władzy. Skończyło się na pomówieniu... na szczęście. Chyba z 10 min czekałem, aż sprawdzą, czy rower nie był kradziony...

W tym tygodniu tylko raz...

Poniedziałek, 12 września 2011 · Komentarze(0)
W tym tygodniu, z różnych względów, tylko ta jedna wycieczka. Następna możliwa najwcześniej za tydzień...

Rano do pracy, jak zwykle - z pomocą metra. Jakoś nie chce dojechać zmachany, skoro czeka mnie te 8 godzin pracy.

Powrót tradycyjnie mostem Siekierkowskim, Witosa, Sikorskiego, potem przez Ursynów. Później, już z domu, wyskoczyłem jeszcze do tepsy i jeszcze gdzieś;)

Liczyłem dziś na fajniejszą pogodę. Na dużo słońa, wyższą temperaturę. A tu ciągle pochmurno i całkiem chłodno. No i ten pieprzony wiatr. Normalnie duje momentami równo. Ja tak nie chcę!!! ;)

K...a, czy tu musi tak pi....ć?!

Środa, 7 września 2011 · Komentarze(0)
Rano na Rakowiecką po książki. Napakowałem pełen plecak i do roboty. Troszkę to to ważyło... ;)

Powrót po południu dał mi popalić. Ku..a, czy w tym mieście musi zawsze piździć? A może to ja tak mam, że zawsze wieje mi w oczy? Znaczy, że niby taki biedny...

Na Sikorskiego złapał mnie jeszcze deszcz. Krótki ale dość intensywny, temperatura też spadła. Dobrze, że nie przemokłem, zupełnie nie byłem przygotowany na zlewę... Widać, trzeba zawsze wozić coś odpowiedniego...

Standard

Poniedziałek, 5 września 2011 · Komentarze(0)
Jak w tytule. Standardowy przejazd do pracy i z powrotem.

to znaczy że:
- rano było zimno,
- po południu gorąco ;)
- wmordewind o każdej porze ;)

Dom-praca-WAT-dom

Poniedziałek, 29 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Do pracy klasyczne 7,8 km. Potem na WAT, odebrać kwity. Po drodze podjazd Tamką oraz na wiadukt na Górczewskiej. Potem do metra (kwestia czasu...) i do domu.

Do pracy i po Wawie w mega upał

Piątek, 26 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Rano musiałem się spieszyć, w gumach puściutko. Bez wizyty na kompresorze nie było co jechać dalej.

Powrót już tradycyjnie. Choć temperatura robiła swoje - ponad 30 st.

Dom-praca-sbp-dom

Środa, 24 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Rano, wiadomo - do metra, potem z Centrum do roboty Poniatowszczakiem.

Potem z kwitami do SBP, zaliczając noszenie roweru po schodach na Łazienkowskim (tam jezdnią nie jeżdżę i mam określone zdanie o tych co tak robią...) i podjazd pod Agrykolę. Jak pomyślę, że ponoć w trakcie mistrzostw kurierów podjeżdżali poniżej minuty... fakenshit...

Nic to, potem w Al. Niepodległości załatwić sprawę i do domu po drodze opierdzielając duży kebab z baraniny ;-)