Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2009

Dystans całkowity:179.98 km (w terenie 18.00 km; 10.00%)
Czas w ruchu:09:41
Średnia prędkość:18.59 km/h
Maksymalna prędkość:40.55 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:22.50 km i 1h 12m
Więcej statystyk

Do Obi i Reala

Poniedziałek, 30 listopada 2009 · Komentarze(0)
Na zakupy. W jedną stronę sama frajda (przy okazji test nowych rękawic zimowych), z powrotem czułem się jak muł:>

Warszawska Masa Krytyczna i nie tylko...

Piątek, 27 listopada 2009 · Komentarze(0)
To był dłuuuugi rowerowy dzień. Przynajmniej jak dla mnie.

Rano do pracy. Akurat tak się złożyło, że dzisiaj cały dzień w BNSG. Jak przystało na tzw. pracowników merytorycznych większość dnia tachaliśmy regały i inne duperele. Trzeba było przygotować pomieszczenie do remontu. W międzyczasie trafiła się pizza i zimne piwko.

Powrót do domu bez rewelacji, choć czułem w rękach i nogach noszenie mebli. Nic to. W domu szybkie jedzenie, Janosik w TV (ROTFL) i w drogę na WMK. Część drogi jednak Metrem. I chyba dobrze...

Masa ruszyła kilka minut po 18. Bez jakich zbędnych pogaduszek czy innych pierdół. I dobrze. Poniżej trasa:
Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat, Al. Ujazdowskie, Piękna, Pl. Konstytucji, Waryńskiego, Puławska, Rakowiecka, Al. Niepodległości, Chałubińskiego, Al. Jerozolimskie, Pl. Zawiszy, Towarowa, Okopowa, Anielewicza, Al. Jana Pawła II, Rondo "Radosława", Okopowa, Leszno, Górczewska, Elekcyjna, Ordona, Kasprzaka, Prosta, Świętokrzyska, Emilii Plater, Al. Jerozolimskie, Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście.

Oficjalnie średnia wyniosła prawie 16 km/h. Według mnie była trochę niższa, ale i tak - jak na Masę niespotykana. W efekcie trochę po 20 (miej więcej po 2h jazdy) zameldowaliśmy się na Zamkowym. Biorąc pod uwagę bardzo dobrą pogodę trochę rozczarowuje, że było ledwo ponad 300 osób. co do pogody - w pewnym momencie coś jakby zaczęło kropić. Skończyło się na strachu. Za to w trakcie jazdy dłonie grabiały (nie tylko ja miałem podobny problem) mimo rękawic z długimi palcami. Muszę nabyć drogą kupna zimowe rękawice rowerowe.

Przed powrotem do domu szybka przekąska. Nie po raz pierwszy ratuje mnie fast food na Świętojańskiej. Hot Dog za 5 pln i jazda do domu.

Jadąc trochę żałowałem, że mykam w pojedynkę. W grupie łatwiej byłoby utrzymać dobre tempo.

Dom-Praca-Dom

Czwartek, 26 listopada 2009 · Komentarze(0)
Nie spodziewałem się, że na przełomie listopada i grudnia będę mykał do pracy na rowerku. Ale skoro pogoda sprzyja, to czemu nie?:>

Niestety dzisiaj przejazd wspomagany metrem. Jak się człowiek rano grzebie i nie wychodzi o czasie, to tak to się kończy. Heh, trudno. W robocie i tak byli zaskoczeni a ja się przynajmniej nie spóźniłem...

Runda przez Wilanów

Sobota, 21 listopada 2009 · Komentarze(0)
Runda z Kabat przez Las Kabacki, Wilanów, pogranicze mokotowsko-ursynowskie:>, Ursynów z powrotem na Kabaty. W lesie trochę wytrzęsło (tego się spodziewałem) ale już jazda Wilanowską była zaskoczeniem. Dawno tam nie byłem i rozkopane pobocze Wilanowskiej po południowej stronie (odcinek między Mokotowem a Wilanowem) było dla mnie niespodzianką. Dało się przejechać choć z niewielką prędkością. To, że było ciemno choć oko wykol na pewno nie pomagało. Kilka razy trzeba było jednak rower poprowadzić...

W Lesie akurat byłem jak zmierzchało. Specyficzne oświetlenie dało mi się we znaki. Pojawiły się, na szczęście nieznaczne, kłopoty z oceną jakości błotnistej i zasypanej liśćmi drogi. Kilkoro spotkanych rowerzystów miało chyba podobne kłopoty.

Reszta drogi bez fajerwerków czy jakiś nieprzyjemnych niespodzianek.

Noc i las

Poniedziałek, 16 listopada 2009 · Komentarze(0)
Nocna runda po Ursynowie urozmaicona kilkoma kilometrami po lesie. Błoto, momentami mżawka. Jazda po lesie, czasem po dość wąskich dróżkach z kałużami czy gałęziami i pieńkami, choć krótka to dość mocno nadwyrężyła mi nadgarstki. Kilkukrotnie musiałem ratować się przed wywrotką po uślizgu tylnego koła. Przód na szczęście ratował amortyzator. Choć krótko to dość intensywnie. Podobało mi się...

Trzeba mieć nierówno pod sufitem:>

Wtorek, 10 listopada 2009 · Komentarze(0)
Zdecydowanie trzeba mieć nierówno pod sufitem by w taką pogodę w ogóle wyściubiać noś na rower. Marznąca mżawka przechodząca w deszcz, silny wiatr od którego grabiały ręce nawet w rękawiczkach. Do tego ślisko jak cholera na cudownej kostce bauma i zachlapane okulary. Miodzio! Było zajebiście:>

We mgle...

Sobota, 7 listopada 2009 · Komentarze(0)
Zakupy a przed nimi rundka po Ursynowie.

Dwa spostrzeżenia:
1. Jazda we mgle, nocą, dostarcza ciekawych emocji;
2. Piesi to banda idiotów.