Zimno, ciemno, wilki wyją... Należy wleźć pod kołdrę, wziąć se grzańca i nosa z domu nie wystawiać... albo pójść na rower:P
Sam przejazd krótki - zakupy i trochę kręcenia po lesie. W końcu śnieżyca i silny wiatr mnie przepędziły do domu. Śnieg walił prosto w gałki, lepił się do okularów. Kto żyw spieprzał do domu:> i trudno się było dziwić.
Gościu za kasą w Tesco mnie rozpierdolił: to tak można? o tej porze [roku] tak na rowerze? No żesz k...., co w tym dziwnego?
Jak widać na załączonym obrazku nie tylko on tak uważa...
Tak wygląda większość dróg rowerowych w Warszawie. Zawsze można stwierdzić, że mamy kryzys... ale i bez niego pewnie nic by się w tej kwestii nie zmieniło.
Jazda po lodzie to całkiem niezła szkoła w utrzymywaniu równowagi. Żadnych gwałtownych manewrów, lżejsze hamowanie, itp... Ale jak człowiek o tym zapomni, wystarczy jeden za ostry zakręt i efekt gotowy - zbite kolano i nadgarstek.
Pomijając to, bardzo przyjemna przejażdżka. Lekki mróz, umiarkowany wiatr, gorąca herbata w termosie i można jeździć.