Do pracy klasyczne 7,8 km. Potem na WAT, odebrać kwity. Po drodze podjazd Tamką oraz na wiadukt na Górczewskiej. Potem do metra (kwestia czasu...) i do domu.
Rano, wiadomo - do metra, potem z Centrum do roboty Poniatowszczakiem.
Potem z kwitami do SBP, zaliczając noszenie roweru po schodach na Łazienkowskim (tam jezdnią nie jeżdżę i mam określone zdanie o tych co tak robią...) i podjazd pod Agrykolę. Jak pomyślę, że ponoć w trakcie mistrzostw kurierów podjeżdżali poniżej minuty... fakenshit...
Nic to, potem w Al. Niepodległości załatwić sprawę i do domu po drodze opierdzielając duży kebab z baraniny ;-)