Znowu to samo. Rano naprawdę spokojnie, bezproblemowa jazda Puławską, Rakowiecką i Al. Niepodległości. Za to powrót jak wczoraj: zimny deszcz, wiatr. Odechciewało się wszystkiego.
Z pracy kumple wyjechali samochodem równo ze mną. Ostatni raz minęliśmy się w okolicach skrzyżowania Wołoskiej i Puławskiej.
Rano normalnie Wołoską do pracy, warunki ok. Powrót - szkoda gadać. Lało całą drogę do domu. Kiepska pogoda na lawirowanie między samochodami w Centrum. Wróciłem przemoknięty i zły.
Na całe szczęście rano ruch jest nieduży. Można dość swobodnie jechać na zasadach ogólnych. Gorzej po południu...
Btw, absurd tygodnia: Przy ul. Mickiewicza we Wrocławiu jest ścieżka rowerowa, ale miłośnicy jednośladów mogą z niej korzystać tylko od poniedziałku do piątku. W weekend ścieżka zamienia się w parking, a rowerzyści muszą poruszać się po ruchliwej jezdni... >>>>>
KENem, Puławską, Rakowiecką i Al. Niepodległości. Czyli trochę nietypowo. Dużo jezdnią, co kilka razy dostarczyło ciut mocniejszych wrażeń. Busbas to buspas nie sposób na wyprzedzanie...
Powrót z kumplem tradycyjnie Wołoską.
Czułem w nogach pięćdziesiątkę z dnia poprzedniego. Dużo pracy przede mną...