Żesz no...
Wtorek, 21 lipca 2009
· Komentarze(0)
Kategoria Dom-Praca-Dom, Miasto
Miało być fajnie, elokwentny wpis typu - jakie dwie rzeczy łączą Warszawę i Chicago? I tu, i tu mnóstwo Polaków a wiatr głowę urywa.
Za to jest wyraz frustracji. Jechało się fajnie rano, nie najgorzej po południu... aż do Ursynowa. Poszła ośka w tylnej piaście. Całe szczęście, że był serwis obok i nawet wzięli rower na warsztat od ręki... Pal licho tych kilka złociszy, ale to kolejna krzywa akcja z tym rowerem. Powoli jego czas mija, a to nie napawa mnie optymizmem.
Za to jest wyraz frustracji. Jechało się fajnie rano, nie najgorzej po południu... aż do Ursynowa. Poszła ośka w tylnej piaście. Całe szczęście, że był serwis obok i nawet wzięli rower na warsztat od ręki... Pal licho tych kilka złociszy, ale to kolejna krzywa akcja z tym rowerem. Powoli jego czas mija, a to nie napawa mnie optymizmem.