Patrząc rano w okno zwątpiłem... ciężkie ciemne chmury - jak nic zaraz lunie. Ale ch.. z tym, lecim na bajku.
Wczoraj niby umyłem rower. Dziś przydałaby się kolejna kąpiel. Ale kto by sobie odmówił kilku kilometrów w terenie od czasu do czasu. A że niedawno padało... ;)
Rano - standard. Popołudniu upał dał mi się we znaki jak rzadko. Pociłem się strasznie, w domu wydudliłem z pół litra wody "na dzień dobry". I to mimo kąpieli:> rower wylądował na karcherze. Inaczej bym go nie domył...
Gdzie można być 1. sierpnia każdego roku? Wiadomo - na Cmentarzu Wojskowym. Więc najpierw rowerkiem do starych, prysznic i obiad, potem na cmentarz. Po uroczystościach na dwóch kółkach do domu.